Ta sama rzeka, to samo miasto, a jednak rzeczywistość zupełnie inna. Lata trzydzieste to czas, w którym turystyka wodna przestała być rozrywką dla wybranych. Nasza piękna rzeka z zielonym otoczeniem to idealne tło do spływów kajakowych, które wymagały jednak odpowiedniej organizacji i sprzętu. Wszystko to rodziło się w tamtym czasie dzięki ludziom napędzanym przez pasję do sportu i przywiązanie do swojego kraju, który skądinąd tak niedawno odzyskali.
Kajaki ułożone na specjalnych przyczepkach kolejki wąskotorowej, przewożone nad Brdę. 1935 r.; źródło: NAC
Ze względu na swoje niezwykłe położenie Bydgoszcz okazała się świetną destynacją turystyczną. Duże zagęszczenie rzek posiadających charakter nizinno-górski, pod pewnymi względami przypominało popularną wówczas trasę Dunaju. Zaczęto doceniać i szerzej eksploatować odcinek górnej Brdy prowadzący od Tucholi do Koronowa, ku Bydgoszczy. To, co przyciągało najbardziej, to czyste i wartkie wody rzeki przecinające gęsto zalesione bory, cała paleta zieleni wyłaniająca się z wysokich brzegów z dala od osiedli miejskich. Właśnie dlatego nazwano Brdę w puszczy tucholskiej jedną z pereł dorzecza Wisły.
Turystyka turystyką, ale zacznijmy od samych bydgoszczan, którzy zaczęli dostrzegać w rzece nie tylko źródło dochodu, ale również rozrywki. Dostęp do sprzętu turystycznego nie był taki prosty, jak dziś, ale pomysłów, aby poradzić sobie z tym problemem nie brakowało. W 1931 zachęcano uczniów szkolnych, aby budowali kajaki w ramach warsztatów szkolnych. W ten sposób powstało 20 pięknych kajaków, które zostały uroczyście poświęcone na przystani K.W. „Gryf”. Podczas uroczystości głos zabrał również dyr. Polakowski, który 9 lat później został rozstrzelany w Dolinie Śmierci w Fordonie. Powiedział: „ Siła i niezależność Polski są związane z morzem. Potrzeba w narodzie polskim wzbudzić zamiłowanie do morza. Kajaki są dobrym środkiem do poznania własnego kraju, do wyrobienia zamiłowania do morza, oraz do wyrobienia odwagi i tężyzny fizycznej”.
Bydgoszcz, Brda w pobliżu Mostu Bernardyńskiego. Kajaki. 1935 r., źródło: Archiwum Państwowe w Bydgoszczy.
1935 rok, wtedy właśnie powstał Komitet Propagandy Turystycznej, który później przerodził się w Związek Popierania Turystyki w Bydgoszczy. „Propaganda turystyczna” brzmi dość ponuro, ale organizacja miała na celu to samo, co jej współczesna wersja - PTTK, czyli ożywianie turystyki w naszym regionie, wtedy głownie poprzez przyciąganie wycieczek szkolnych i wojskowych. Jednym z pierwszych zadań komitetu było przemianowanie stacji Łęgnowo na Bydgoszcz-Brdyujscie oraz organizowanie różnego typu imprez, w tym regat. Pierwsze regaty międzynarodowe miały miejsce w 1937 roku. Działo się to na torze regatowym w Łęgnowie. Polska przegrała wtedy sromotnie z drużyną niemiecką. Może wpływ na to miało przedłużające się poprzedniego wieczoru przyjęcie powitalne, a może brak odpowiedniego sprzętu. Polacy część konkurencji odbywali na pożyczonych kajakach. Samo zorganizowanie takiej dużej imprezy było wówczas dla Bydgoszczy wyzwaniem. Po odegranych hymnach zabrzmiało głośne „cześć” i równie głośne „heil”. Przednia atmosfera tamtych regat nie zapowiadała tego, co wydarzy się w Bydgoszczy 2 lata później.
Uczestnicy zawodów. Widoczni m.in.: Mieczysław Balcer, Kryłłowicz. 1937 r.; źródło: NAC
Nie można zapominać o Bydgoskim Klubie Sportowym „Wodnik” założonym w 1934, który nieustannie zachęcał mieszkańców do uprawiania sportów wodnych. Wioślarstwo rozwijało się tu w takim tempie, że Bydgoszcz znalazła się w ścisłej czołówce polskich miast obok Poznania i Warszawy. W 1937 roku został przez nich zorganizowany pierwszy Międzynarodowy Spływ Wiosenny na trasie Charzykowy – Bydgoszcz. Tu również przybyli nasi sąsiedzi z zachodu, którzy podziwiali niezwykle malowniczą trasę Brdy. Spływ miał swój finał w tzw. Bydgoskiej Wenecji, czyli na rzece Młynówce okalającej Wyspę Młyńską. Tak, dawniej była ona dostępna dla kajaków, o czy współcześni kajakarze mogą tylko pomarzyć.
II Międzynarodowy spływ wiosenny, źródło: NAC
Poruszając temat turystyki wodnej w międzywojennej Bydgoszczy nie sposób nie wspomnieć o tratwach, a właściwie sześciometrowych łodziach-tratwach, które płynęły z Koronowa do Smukały. Takie oryginalne spływy opracował Wojciech Rzeźniacki inspirując się spływami dunajeckimi. Pokonanie ich trwało nie lada od 5 do 7 godzin. W towarzystwie 30 osób można było spędzić czas śpiewając, konsumując i konwersując z ciekawymi osobami, a wiadomo, że po tę rozrywkę sięgali najznamienitsi bydgoszczanie. Co ciekawe, jednym z gondolierów był sam Jerzy Mieczysław Rupniewski, znany malarz należący do Konfraterni Artystów Juliana Fałata.
Łodź-tratwa płynąca do Smukały, źródło: Dziennik Bydgoski 1937, r.31, nr 116
Niestety bieg historii sprawił, że wszystkie rozrywki, nie tylko te wodne, stały się nieistotne w obliczu II Wojny światowej. Większość instytucji wróciła do życia w latach 40-tych, chodź w nieco zmienionej formie. Kajaki obecnie są tak popularne i dostępne, że można się na nie wybrać bez skomplikowanego ekwipunku i przygotowania. To czego nie możemy odżałować, to łodzi-tratw. Były one nie tylko czymś wyjątkowym dla tego regionu, ale w pewnym sensie kontynuowały tradycje szyperskie, gdzie część barkarzy znalazło zatrudnienie.
Justyna Paul-Olejniczak
źródła:
Nowakowski T. Płyniemy sobie do Smukały. Dziennik Bydgoski 1937, R.31, nr 116, str. 19
Atrakcje turystyczne w okolicach Bydgoszczy. Dziennik Bydgoski, 1935, R.29, nr 160, str. 13-14
Spływ kajaków szkolnych. Tygodnik Sportowy 1931 nr 25
Strąbski S. Pierwsze międzynarodowe regaty kajakowe w Bydgoszczy",Tygodnik Sportowy 1937 nr 22
"Wyścig na Drwęcy" str.2-3, Młody Gryf 1935, R.5, nr 24
"Niezwykła atrakcja" str.8, Kurjer Bydgoski 1936.08.02 R.15 nr 178
Zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe oraz Archiwum Państwowe w Bydgoszczy
Zobacz również: